niedziela, 6 stycznia 2013

Książęce Korzenne Aromatyczne

Kolejnym świątecznym prezentem, który dostałem jakoś w podobnym czasie co Tarnowskie, ale tym razem od Kompanii Piwowarskiej, było Książęce Korzenne. Do piwa dołączona była kartka z życzeniami podpisanymi przez Marlenę - organizatorkę Akademii Pilsner Urquell, o której mogliście niedawno u mnie przeczytać. Na tymże evencie - ktoś (chyba właśnie Marlena) zapowiedziała, że Książęce po swoim Złotym Pszenicznym, Ciemnym Łagodnym i Czerwonym Lagerze, wprowadza na rynek kolejne piwo, tym razem zimowe - Książęce Korzenne Aromatyczne. Bardzo mnie to ucieszyło, bo nadal uważam, że ciężko u nas znaleźć coś piwnego, stojącego w godnej ofensywie do dobrego grzanego wina (szczególnie po moich ostatnich przygodach z Tatrą Grzaniec, które zdecydowanie odrzuciły mnie od podgrzewania piwa). Odebrawszy przesyłkę od razu zabrałem się za jej rozpakowywanie, co przysporzyło mi nie lada niespodzianek. Widać, że ktoś mocno zastanowił się w jaki sposób zapakować Korzenne, żeby z jednej strony było to atrakcyjne, a z drugiej przekazało jak najwięcej informacji osobom, które ich szukają - mam nadzieję, że udało mi się to dostatecznie uchwycić na poniższych zdjęciach. Za opakowanie - duży plus! Szkoda, że w sklepach pewnie będzie goła butelka, bez całej tej otoczki...


Fakty:

  • 13.5% ekstraktu, 5% alkoholu
  • Producent: Kompania Piwowarska w Browarze Książęcym w Tychach
  • Gatunek: piwo świąteczne (chyba - poprawcie mnie jeśli strzeliłem gafę)

  • Z zewnątrz:

    Butelka Korzennego Aromatycznego jest identyczna jak przy Czerwonym Lagerze, jak i przy całej Kolekcji Specjalności od Książęcego browaru w Tychach. Różni się tło etykiety głównej - znajduje się tu sielankowy obraz składników do grzańca - miód, cynamon, goździki i cytryna. Całość jest "przekreślona" czerwoną wstążką z napisem "Edycja limitowana". Na krawatce najciekawszy jest dość bogaty skład - dwa słody jęczmienne (pilzneński i karmelowy), miód lipowy, chmiel goryczkowy i aromatyczny, sporo przypraw: skórka pomarańczowa, goździki, cynamon, kolendra i imbir. Kontretykieta to głównie ten sam skład, ale ubrany w bardziej marketingowe zdania. Poza tym informacja o tym, że Korzenne nadaje się na zimę, a najlepiej w formie grzańca (stestujemy tą tezę!).


    Od środka:

    NA ZIMNO:"Gdzie moja piana?!" - chciałoby się zakrzyknąć już w niecałą minutę po przelaniu piwa do szklanki. Nawet nie udało mi się dołożyć kapsla, o którym zapomniałem przy pierwszym zdjęciu, a warstwa piany zaginęła - minus. W szklance - ciemnozłota posucha, ani jednego bąbelka gazu... W zapachu dominująca słodycz, z nutami imbiru, goździków, cynamonu i bardzo delikatnej kolendry. Wspomnianych w składzie aromatów skórki pomarańczowej, czy miodu lipowego, nie udało mi się wyczuć. W smaku przyjemna niespodzianka - spodziewałem się czegoś tak słodkiego, na co wskazywałby zapach. A tu jednak nie - miła, krótkotrwała goryczka staje w fajnie zbalansowanej opozycji do słodkości. Całość komponuje się bardzo przyjemnie i jest zdecydowanie pijalna. Czas na mikrofalę! Oby podgrzanie piwa nie przywiodło znowu syndromu Tatry Grzaniec i oby reszta Korzennego nie poleciała do zlewu.

    MIKROFALA: Zapach po podgrzaniu stracił całą słodkość, bardzo uwydatnił się aromat goździków i cynamonu - stał się podobny do grzańca winnego. Pierwszy łyk wyraźnie mi uświadomił, że jednak z grzaniem piwa jest coś nie tak. Z pełnego bukietu dobrze współgrających ze sobą przypraw i dodatków nie zostało nic. Wygląd też nie uległ zmianie - brak piany i gazu. Korzenne zrobiło się kwaskowate i smakuje jak herbata z dużą dawką cytryny. Początkowa pijalność zmieniła się w mały koszmarek, skutecznie zniechęcający do kolejnych łyków. W ramach eksperymentu uznałem, że może to wina tej mikrofali, więc resztę piwa, która mi została przelałem do szklanki i postawiłem na piecu z nadzieją, że jak za sprawą czarodziejskiej różdżki, Korzenne z powrotem będzie mi smakować.

    PIEC: To samo - piwo jest kwaśne i nie da się go dopić do końca - zlew. Na szczęście zostało mi jeszcze trochę chłodnego w butelce.

    Podsumowanie:

    Trudno podsumować Książęce Korzenne, bo z jednej strony mamy naprawdę przyjemne, smaczne i ciekawe piwo. Z drugiej zaś, jeżeli zastosujemy się do etykiety mówiącej "Doskonałe również jako grzaniec", trunek całkowicie traci swój urok. Z dobrze zbalansowanej goryczki i słodkości, wynikających z różnorakich grzańcowych przypraw, dostajemy kwaśny płyn, który nie nadaje się do picia. Zaczynając butelkę, całkiem poważnie wahałem się między 7, a 8 kufelkami. Ba! - gdzieś z tyłu głowy majaczyła mi nawet rekomendacja, bo Korzenne jest naprawdę ciekawą propozycją na zimowe wieczory. Jednak podgrzanie tego piwa to błąd taki sam jak przy Tatrze Grzaniec - zaklinam Was, jeśli będziecie chcieli go popełnić, to nie na całej butelce. Odlejcie sobie szklankę i spróbujcie. W ten sposób zaoszczędzicie chociaż resztę tego co Wam zostanie w butelce. Chcąc, nie chcąc - jeżeli na opakowaniu mówią mi, że piwo będzie świetne po zagrzaniu, a takie nie jest - muszę ciachnąć po ocenie. 6 kufelków i to tylko dlatego, że wersja "na zimno" jest bardziej niż OK!



    8 komentarzy:

    1. ja w ogóle jestem przeciwnikiem robienia grzańców z piwa - najlepszy grzaniec wychodzi z czerwonego wina i żadne piwo mu nie dorówna!

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Gdzieś podskórnie czuję, że jest sobie jakieś piwo, które po podgrzaniu miałoby szansę konkurować z dobrze doprawionym czerwonym winem na ciepło. Ale niestety - z obecnych doświadczeń, również jestem przeciwnikiem...

        Usuń
    2. Ale ja nierozumiem czemu podgrzewasz w mikrofali? Wiadomo ze poprzez dzialanie mikrofala moze zmienic smak piwa. Jak robie grzanca podgrzewam go na piecu zeby podgrzewaly sie wszystkie kawalki rownomiernie.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Prawdę powiedziawszy boję się, że 90% piwoszy mających w domu mikrofalę i ochotę na podgrzanie piwa, skorzysta z tej najszybszej opcji. Ale masz rację - na szczęście posypałem już głowę popiołem, tworząc ten wpis i część piwa podgrzałem również na piecu (w smaku i aromacie nie wyczułem jednak różnicy).

        Pozdrawiam serdecznie!

        Usuń
      2. Mikrofala nie ma tu nic do rzeczy. Po prostu sama idea grzanego piwa 'instant' jest chybiona. Trzeba wybrać dobre piwo, samemu dobrać przyprawy i dodatki i wtedy można pić.

        Usuń
    3. A może warto podgrzać piwko na zwykłym ogniu? Choćby na zwykłym gazie w garnku.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. No to przecież podgrzałem - na piecu opalanym zwykłym ogniem z najzwyklejszego drzewa :) Efekt był taki sam...

        Usuń
    4. Oj, Panie Kolego! Brzydzi mnie podgrzewanie piwa w kuchence mikrofalowej (o piecu nie wspominając). Sposób na podgrzanie piwa jest prosty i banalny. Nastawiamy względnie wysoki czajnik pełen wody do gotowania. Czajniczek otwieramy i kiedy woda już się zagotuje bardzo, bardzo powoli (!!!!!!!!) wstawiamy do środka buteleczke. Po 10 min mamy pyszy, gotowy grzaniec ze świeżo otwartej butelki, podgrzany naturalnym ciepłem otaczajacej butelkę gorącej wody!

      OdpowiedzUsuń