środa, 12 września 2012

Książęce Czerwony Lager

Siedzę sobie ostatnio w domu na homeworkingu, kiedy mój spokój przerywa dźwięk domofonu. "Kurier" mówi głos w słuchawce. Spoko - pewnie znowu brat coś zamówił. Otwieram drzwi. "Pan Mariusz?" - w tym momencie zapala mi się czerwona lampka. Zaraz zaraz, przecież ja nic nie zamawiałem - czy to aby nie jakieś Reader's Digest, że jak otworzę paczkę, to już kupiłem wyjątkowo mi potrzebny blender z możliwością krojenia pomidorów na idealne krążki? W ostatniej chwili na paczce zauważyłem znaczek "Uwaga szkło!". "Blendery chyba szklane nie są", pomyślałem odbierając spory karton od kuriera. Po zdjęciu wierzchniego opakowania, moje oczka się bardzo uradowały:

No nic - otwieram dalej. Po otwarciu pudełka było już tylko piękniej. Na szarych trocinach pięknie prezentowały się trzy idealnie ułożone piwka. No dobra - złapaliście mnie. Czerwony Lager z tego zdjęcia zwiał mi do lodówki, a jego poruszeni tym faktem koledzy zaczęli się wiercić, więc ich idealne ułożenie prysło. Ale kontekst jest zachowany :)


Ale tak jakby... O jaaa! Tu jest przecież drugie dno!


A tam! Prześliczne trzy kufle! Do każdego piwka inny. Do tego "wafelki". I w ogóle... Ach! Poczułem się wyjątkowo :)


I w takim błogim nastroju zasiadłem do opisywania Książęcego Czerwonego Lagera!




To pierwszy raz, kiedy na Jasnym Pełnym pojawia się piwo z gatunku red lager.

Ciekawa dygresja - podczas krótkiego rekonesansu w internecie na temat tego gatunku, znalazłem informację, że inną nazwą na czerwonego lagera jest American Amber. Po kolejnym wyszukiwaniu na temat tego drugiego, znalazłem, że inną nazwą na American Amber jest Red Ale. Z zasady matematycznej przechodniości - Red Lager = Red Ale?! Jakim cudem, skoro oba piwa należą do TOTALNIE dwóch różnych światów fermentacyjnych? Jak ktoś mi wyjaśni tą zależność - ma u mnie browara :)

Wracając do tematu - pomimo tego, że takie piwo gości tu pierwszy raz, powstrzymam się od pokusy przedstawienia Wam charakterystyki tego gatunku. Postanowiłem wykorzystać materiały, które dostałem razem z tym piwkiem i nieco przybliżyć Wam to, co o samym Czerwonym Lagerze sądzi Książęcy Browar w Tychach. Tym bardziej, że podają nam takie informacje (szczególnie chodzi mi o drugą część nadchodzącego tekstu), które zazwyczaj jest dość ciężko wyszukać przy degustacji piwka. Otóż, według nich: Czerwony Lager to piwo o esencjonalnym i wyrazistym smaku z bogatym chmielowym bukietem. Wyróżnia się bursztynowym kolorem, który zawdzięcza specjalnemu procesowi produkcji z wykorzystaniem słodów jęczmiennych - pilzneńskiego i karmelowego. Bogaty chmielowy bukiet i delikatny słodowy posmak sprawiają, że jest to trunek zarówno dla początkujących jak i wytrawnych miłośników piwa.

Dla mnie to trochę marketingowy bełkot. Znajdziemy tu wszystkiego po trochu, na szczęście oprócz "tradycyjnej receptury". Dużo ciekawsza i bardziej pouczająca wydaje mi się druga część!

  • Rytual serwowania: Czerwony Lager smakuje najlepiej schłodzony do 2-5 C (czy aby odrobinę nie za zimno?). Podaje się go w wysokiej lagerowej szklance na nóżce. Należy nalać 2/3 piwa do szklanki przechylonej o 45 stopni, wyprostować ją i dolać resztę, uzyskując aksamitną białą pianę.
  • Podkreśla smak: doskonały do kuchni polskiej, czeskiej, mięs, grillowanych potraw oraz przekąsek (wędliny, sery).

  • Potem następuje już tylko zawartość alkoholu i ekstraktu. Każdy z Was z tego opisu zapewne wyciągnie coś innego. Dla mnie najważniejsze jest to, do jakich potraw powinienem parować to piwko. Jestem dopiero w powijakach, jeśli chodzi o odpowiedni dobór trunku do jedzenia, więc takie tipsy przyjmuje ze szczerą radością. Jeśli chodzi o resztę opisu, to poniżej możecie doczytać o moich odczuciach w stosunku do Czerwonego Lagera.

    Fakty:

  • 4.9% alkoholu, 11.6% ekstraktu
  • Cena: 3.25 zł
  • Browar: Tyskie Browary Książęce
  • Gatunek: czerwony lager

    Z zewnątrz:

    Muszę to powiedzieć - opisanie butelki Czerwonego Lagera to, podobnie jak w przypadku innych butelek z Kolekcji Specjalności, wielka przyjemność. Aż chce się mówić o czymś, gdzie gołym okiem widać, że nic nie jest przypadkowe. Ktoś musiał spędzić niejeden kreatywny wieczór, żeby na stosunkowo niewielkich etykietach zmieścić tyle przydatnych informacji. Ale po kolei - kształt butelki bardzo podobny do tego, do którego przyzwyczaiło nas Tyskie Klasyczne. Gdybym miał jego butelkę pod ręką, to mógłbym to powiedzieć z większą pewnością, ale wydaje mi się że oba opakowania są identyczne. Butelka jest smukła z tłoczeniami korony na szyjce i napisem "Tyskie browary książęce A.D. 1629" na dole. Wszystkie etykiety są wykonane z papieru, który w dotyku sprawia wrażenie szorstkiego. Na głównej etykiecie o bursztynowym kolorze znajdziemy w zasadzie tylko nazwę piwa, przykrytą szyszkami chmielu. Z samego centrum spogląda na nas Jan Henryk XV Hochberg książę von Pless - twórca potęgi tyskiego browaru. Krawatka niewiele się różni od głównej etykiety. Nieco bardziej wyeksponowana jest nazwa serii (Kolekcja specjalności). Znajdziemy tam również informacje o zawartości alkoholu i ekstraktu, oraz skład. A w tym między innymi słód pilzneński, karmelowy, ekstrakt ze słodu palonego, oraz dwa rodzaje chmielu - goryczkowy i aromatyczny. Tylna etykieta jest tym co mnie w tym piwie najbardziej urzekło (jeszcze przed otwarciem). Znajdziemy tu trochę marketingowych bzdur o tym jak szlachetny jest charakter piwa i jak ma idealnie zbalansowany smak, ale znajdziemy też coś czego niestety ze świecą szukać na innych butelkach - informację o tym w jakiej temperaturze najlepiej serwować Czerwonego Lagera i z jakim jedzeniem najlepiej jest go parować (drób, mięsa z grilla, wędliny i przekąski). Co więcej - na niewielkiej grafice możemy obejrzeć kufel, który najlepiej wydobędzie wszystkie nuty zapachowe tego piwa (identyczny kufel zobaczycie również na poniższych zdjęciach). Bardzo ładnie i fajnie to wszystko wygląda! Cieszy fakt, że ktoś dołożył starań, żeby nieco doedukować nas przy degustacji stosunkowo mało popularnego gatunku piwa w Polsce. Bardzo duży PLUS!



    Od środka:

    Czerwony Lager przy otwarciu zachował niemal idealną ciszę. Żadnego syku, zwiastującego duże nagazowanie piwka. Po przelaniu do kufla, co prawda pojawia się na chwilę delikatnie brunatnawa piana, ale równie szybo zanika, wydając przy tym spory "hałas". Pozostawia nas z lekkim kożuszkiem, przykrywającym miedziano-brązowy trunek. Zapach łączy ze sobą gorzkawą, chmielową nutę razem z czymś słodkim, co przypomina mi mamine wypieki. Może trochę w tym wanilii, trochę cynamonu. Pierwszy łyk prawie powalił mnie na kolana - z początku ledwo wyczuwalna goryczka z każdą sekundą przybiera na sile, coraz bardziej przypominając piwa, które jeszcze jako mały piwoszek miałem okazję próbować. Świetnie balansuje się z chmielem i słabo-wyczuwalnym słodem. Bardzo ciężko mi znaleźć wspomniane w składzie "ciepłe karmelowe nuty". Nie ma tu nic słodkiego na tyle, bym nazwał to karmelem, chyba że miałaby to być jakaś gorzka odmiana :)



    Podsumowanie:

    Każdy łyk Czerwonego Lagera przynosi przyjemne orzeźwienie, zmieszane z goryczką (niestety po kilku pierwszych łykach nie jest już ona tak intensywna). Każdy łyk zdaje się krzyczeć "weź następny!". Faktycznie tak jest! Nowe piwo z Książęcego bardzo miło się pije i nie pozostaje mi nic innego jak wyrazić dwie, nieco sprzeczne opinie. Pierwsza na minus - szkoda, że smak z samego początku butelki nie przechodzi dalej. Gdyby tak się stało - Czerwony Lager zasłużyłby pewnie na wyższą ocenę. Z kolei na plus tego piwa powinno się uznać sam fakt istnienia takiego browarka. Zdaje się, że Kompania Piwowarska zauważyła jadący pociąg na trasie Polska -> Piwna Rewolucja i chcę jak najszybciej do tego pociągu wsiąść. Pytanie tylko czy ten pociąg nie jedzie już czasem za szybko? Według mnie nie. Jeżeli KP nadal będzie warzyć piwa z troską o ten segment piwoszy, którzy chcą poznawać nowe smaki i którym znudził się już zwykły, płaski i wodnisty lager, to jest szansa, że pociąg zwolni na tyle, żeby zabrać ze sobą kolejnego gracza. Życzę powodzenia, dając może minimalnie naciągane 7 kufelków! A Wy - dajcie szansę Czerwonemu Lagerowi, bo warto. I nie zapomnijcie podzielić się ze mną swoją opinią :)





  • 8 komentarzy:

    1. No dobra zmotywowałeś mnie. Jak tylko wrócę z Bristolu to otworzę ta paczkę i powiem Ci do czego ja bym wypił to piwo :)

      OdpowiedzUsuń
    2. Cieszę się, że działam na kogoś motywująco! A już szczególnie na Ciebie, Mistrzu! :)

      Jak ja miałbym się wypowiedzieć, co do parowania Czerwonego Lagera z jedzeniem, to raczej ciężko by mi było wyobrazić sobie, żebym sięgnął po niego przy bigosie, gołąbkach, czy pierogach (kuchnia polska). Co innego wieprzowina, jak schabowy - tutaj mógłbym się o niego pokusić. Mięsa, potrawy grillowane i przystawki - ok (szczególnie grill), ale czy powiedzenie, że piwo pasuje do serów, to nie jest zbyt duże uogólnienie?

      OdpowiedzUsuń
    3. Na przykład zestawienie portera z serem nie musi być koniecznie udane:) Poza tym to taki poradnik dla laików, więc nie ma co się czepiać:)

      Pozdrawiam,
      http://smakpiwa.wordpress.com/

      OdpowiedzUsuń
    4. Pewnie masz rację :)
      Ale ta sprawa z porterami mnie zaciekawiła - chcesz przez to powiedzieć, że nie ma sera (nie mam tu na myśli jakiś bardzo niszowych produktów z 17 letnich kóz w Bangladeszu, ale coś co można kupić w sklepie), który by pasował do portera?

      OdpowiedzUsuń
    5. Odpoowiedź na zagadkę dotyczącą gatunku jest prosta mianowicie istnieją dwa różne gatunki: American Amber Ale {Red Ale} (np. bardzo dobry Amber Boy od Alebrowaru) oraz American Amber Lager {Red Lager} (np. wyżej przez ciebie zrecenzowane)

      OdpowiedzUsuń
    6. te piwa to mistrzostwo. Zapraszam do kupna w/w pudełka wszystkich smakoszy:
      http://allegro.pl/skrzynia-ksiazece-jedyna-w-necie-kufle-okazja-i3159760191.html

      OdpowiedzUsuń
    7. Ksiąrzęcy Czerwony Lager pity dziś: barwa jasno-miedziana, klarowna. Piana średnio-pęcherzykowa na początku wysoka, szybko opada, nie krążkuje. Wysycenie średnie w kierunku wysokiego. Aromat: głownie kukurydziano-kiblowy czyli DMS (czyżby słód słabej jakości? Bo zakażenia nie podejrzewam) oraz miód (utlenienie). Czasem przebijają się też jakieś tam estry (owoce) ale jest ich mało. Chmiel niewyczuwalny praktycznie, no ale w końcu do Czerwony Lager a nie żadna IPA ani Pils więc nie będe się pastwił. Z początku z butelki było czuć aromat głównie słodowy z lekkim karmelem ale potem to już tylko DMS + miód niestety. Pozwoliłem mu się ogrzać do jakichś 14 stopni i potem było już tylko gorzej. Ogólnie słabo z aromatem i do tego te wady. Smak ... warzywno-kukurydziany + lekka ale zalegająca goryczka. Reasumując piwo dość tragiczne i nie warte swojej ceny. Pinta ze swoją "Odsieczą Wiedeńską" wyprzedza KP o lata świetlne naprawdę.
      Ponadto rozwiewając twoje wątpliwości Czerwony Lager to Vienna Lager natomiast Amber Ale to oczywiście Ale, którego dobrym przykładem jest PALM. Dwa zupełnie różne style piwne:)
      Pozdrawiam.

      P.S.
      A Czerwonego Lagera nie polecam, Odsiecz Wiedeńska jest o niebo lepsza.

      OdpowiedzUsuń
    8. nieobiektywna opinia, lizanie dupy i nie dostałeś 3 kufli ; ] poczytaj trochę o szkle i ogólnie może...

      OdpowiedzUsuń