poniedziałek, 14 maja 2012

Kumburák - i o zasadach Beer Ponga słów kilka!

Ostatnio na fejsbukowej stronie Piwo pojawił się odnośnik do przeciekawej dyscypliny sportowej, a mianowicie Beer Pong-a! Postanowiłem, że najbliższe kilka postów poświęcę na zgłębienie owej gry. A nuż kogoś zainspiruję do wspólnej piwnej potyczki!
Dzisiaj postanowiłem zacząć od zasad (wszak bez nich ciężko by było grać) - chociaż czuję, że po kilku kwadransach rozgrywki zasady stracą nieco na znaczeniu :)


No to start! Beer Pong, również znany jako Beirut, jest grą w której gracze rzucają piłeczką ping-pongową przez stół tak, aby trafić do kubka z piwem, który znajduje się po drugiej stronie stołu. W grze zazwyczaj biorą udział dwie drużyny, składające się z 2 do 4 graczy. Kubki ustawia się w przeróżnych konfiguracjach, ale zazwyczaj jest to trójkąt, składający się z 6, lub 10 kubków. Każda z drużyn stara się wrzucić piłeczkę do kubka przeciwnika. Jeśli się jej to uda, to drużyna przeciwna musi wypić zawartość "ustrzelonego" pojemnika, który następnie jest zdejmowany z placu gry, lub ustawiany ponownie. Przy drugiej opcji, jeżeli drużyna trafi do pustego kubka przeciwnika - musi wypić zawartość jednego ze swoich naczynek. Może go również strącić - wtedy jest na stałe usuwany z gry. Wygrywa drużyna, która jako pierwsza pozbędzie się wszystkich kubków przeciwnika.
Brzmi ciekawie? Mi się bardzo podoba!


Fakty:

  • 5.3% alkoholu, 12% ekstraktu
  • czeski browar Nová Paka
  • jasny lager
  • nazwa nawiązuje do oddalonych o 6km od browaru ruin zamku Kumburk

Z zewnątrz:

Kumburák jest rozlewany do smukłych, brązowych butelek z tylko dwoma etykietami (główną i krawatką). Zaczynając od krawatki (bo tam mniej do opisania) - tam znajduje się tylko nazwa piwa i pseudo-medal z datą 1872 - rokiem w którym browar Nová Paka po przebudowie wypuścił pierwszą partię piwa. Na etykiecie głównej znajdziemy kolejne pseudo-medale, ale tym razem bez żadnych dat. Do tego wybita na samym środku data ważności i coś ciekawego - objętość piwa (0.5l), ale z dopiskiem -15ml... Nie bardzo wiem jak mogę to sobie wytłumaczyć. Poza tym prawie standardowo - producent, skład, "podawajcie schłodzone"... Prawie, bo na etykiecie znajdziemy również informację, że w piwie znajduje się antyoksydant E300... A fuj!


Od środka:

Po otwarciu Kumburáka i przelaniu go do kufelka da się wyczuć średnio-intensywny zapach chmielu i słodu, jednak z każdym kolejnym łykiem zapachy te zanikają. Podobnie sprawa ma się w smaku - pierwsze łyki są przyjemnie gorzkie, by z czasem coraz bardziej się "spłaszczać", zyskując przy tym nieco metalicznego posmaku. Piwo jest w kolorze złocistym z raczej maławym nasyceniem CO2. To co zasługuje na szczególną uwagę to piana. Bardzo gęsta, biała czapa przez długi czas utrzymuje się na piwie, pomimo że wspierana niedużą ilością bąbelków.


Podsumowanie:

Kumburák jest piwem dość prostym do opisania, bo ani w smaku, ani w zapachu nie znajdziemy tu nic złożonego, czy zapadającego w pamięć. Piwo z prawie-płaskiego z czasem zniża się na zero absolutne, pikając jedynie przy dolewkach dzięki gęstej pianie. Ale niestety - nawet ten biały kubraczek nie jest w stanie przeważyć szali ze słabego na chociażby poprawne. Dla mnie Kumburák to browarek kompletnie nie zapadający w pamięć. Co więcej - chciałbym o nim szybko zapomnieć. 3 kufelki (z czego 2 za pianę).




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz