Lwowska weekendowa eskapada, z góry była zakrojona na szeroką degustacyjną skalę. Już w momencie wyjazdu wiedziałem, że zrobię wszystko, żeby popróbować jak najwięcej różnych piwek i móc je tutaj opisać.
Dojazd do Lwowa przebiegł dość burzliwie, chociaż wesoło i z happy endem. Godzina snu - pociąg o 3 nad ranem, szczęśliwe przejście przez granicę (bo zaraz za naszą ekipą, granica się zamknęła pozostawiając wszystkie mrówki na mrozie na bliżej nieokreślony czas), a w końcu półtorej godziny podróży marszrutką, do które udało się w zasadzie wskoczyć w locie, a całą podróż czuło się na sobie cisnące się ciała ukraińskich pasażerów.
W końcu dotarliśmy na miejsce - zaśnieżony Lwów, który nie widział tej zimy chyba ani jednej piaskarki, ani pługu. Tam zima nie zaskakuje drogowców - tam tych drogowców zwyczajnie nie ma.
Po kilku godzinach jazdy najdziwniejszymi środkami transportu (łącznie z tramwajem, który przestawił zachodzącego na ulicę mercedesa - nota bene połowa pasażerów kompletnie się tym nie przejęła, nie ruszając się nawet z siedzeń. Druga połowa natomiast, kompletnie się tym nie przejęła, wychodząc od razu z tramwaju i resztę podróży realizując na piechotę) dotarliśmy w końcu do naszego apartamentu.
Każdy z nas był zmęczony i niewyspany i każdy miał już mniej, lub bardziej wyrobioną opinię o tym kontrastowym mieście, w którym bieda jeżdżąca w Wołgach żyła zaraz obok limuzyn i terenówek, i w którym kierowca marszrutki, zamykające drzwi przed nosami swoich pasażerów, miał więcej świętych obrazków niż całe krakowskie MPK.
Piwny wybór musiał paść na Beer Mix Energy!
Fakty
Browar Obolon z Kijowa
2.4% alkoholu
Cena: około 5 hrywien ~= 2 złote
Piwo malinowe z dodatkiem Energy Drinka
Jedno ze "specjalnej" serii piw browaru Obolon
Z zewnątrz
Puszka typowo młodzieżowa, kolorowa. Woltaż też przeznaczony raczej dla młodszych głów - nawet zmęczony organizm spokojnie przetrzyma 2.4% alkoholu. Piwo chyba nie występuje w wersji butelkowej.
Od środka
Jak cały Lwów - piwo jest mocno kontrastowe. Fantastyczny, malinowy zapach (który niestety nie ma nic wspólnego z malinami), kontrastuje z wyjątkowo sztucznym, różowym kolorem. Piwo zaraz po nalaniu strasznie się pieni (aż nienaturalnie) i długo nie pozwala napić się trunku, osobom które za tą pianą nie przepadają. Sam smak jest ciekawy, chociaż to wynikało raczej ze zmęczenia. Energy drinka w tym w ogóle nie czuć. Piwko smakuje raczej jako gorzkawy browarek z dużą ilością soku malinowego. Nie można powiedzieć, żeby nie orzeźwiało i sądząc po łatwości w rozwiązywaniu krzyżówek - błyskawicznie regeneruje neurony, otumanione ukraińskimi drogami.
Podsumowanie
Beer Energy Mix jest jednym z tych gatunków piwa, którymi bardzo ciężko jest się upić. Smak szybko staje się monotonny, a mała ilość procentów nie wchodzi w głowę. Myślę, że przy wysokiej temperaturze (której niestety nie było dane nam uraczyć o tej porze roku we Lwowie), działałoby orzeźwiająco, jednak w zimie, to wybór chyba tylko dla eksperymentatorów...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz