Jest rok 1497. Jan Olbracht wraz ze swoją armią przejeżdża przez wieś Mikulińce, aby zmierzyć się z mołdawskim hospodarzem Stefanem. Tutaj właśnie zaczyna się historia naszego dzisiejszego bohatera.
Jeden z niemieckich sojuszników Polaków, człowiek o imieniu Tieran, zmęczony podróżą zatrzymuje się aby spróbować piwa uwarzonego przez tutejszych piwowarów. Zaskoczony wybornym smakiem złocistego trunku od razu każe wysłać całą beczkę na pobliski zamek trembowelski. Tam również smak piwa zyskuje uznanie. Niestety - brak komputerów i zapewne ilość procentów :) powoduje, że data tego wydarzenia jest omyłkowo przekręcona na 1457 rok i jest to pierwsza data, którą spotkamy na naszej "900". Ale skąd sama "900"?
Zaraz, zaraz...
Najpierw o samych Mikulińcach.
Pierwsza notka o grodzie Mikulin datowana jest na 1084 rok. Po najazdach tatarskich w XIII w. osada upadła, a na jej miejscu powstała wieś Mikulińce. W 1758 r. król August III potwierdził prawa miejskie, które jednak nie zostały później uznane przez austriackie władze zaborcze.
Historia Mikuliniec (mam nadzieję, że tak to się odmienia) wiąże się nierozerwalnie z osobą Mieczysława Reya. Nie dość, że był współodpowiedzialny za wprowadzenie dwumiesięcznych wakacji dla młodzieży, to zajmował się również gorzelnictwem (chwała mu za to!) i działał na rzecz obniżek ceł na alkohol. W 1840 roku hrabia Rey otwiera w Mikulińcach browar.
Browar ten uchodzi za najstarszy na całej Ukrainie. Na początku XX wieku produkował ponad 12 tysięcy hektolitrów piwa rocznie, zatrudniając tylko 25 osób. Już wtedy w repertuarze miał kilka różnych garunków piwa, m.in. lagrowe, marcowe i bawarskie.
Skąd więc ta "900"? Nie ma nic wspólnego z dziejami browaru, tylko z 900 rocznicą powstania grodu Mikulin. Przejdźmy do samego piwka.
Fakty
Piwo z prawdopodobnie najstarszego browaru na Ukrainie
12% ekstraktu, woltaż - 4.5%
Cena około 8-10UAH, czyli blisko 4 złote
Niepasteryzowane
Odznaczone nagrodą europejskiej jakości
Z zewnątrz
Na standardowej butelce znajduje się etykieta z dwoma różnymi liczbami - 900 i 1457. Wyżej znajdziecie wytłumaczenie czemu tak właśnie jest. Kapsel w przyjemnym złotym kolorze, jednak z napisem w takiej czcionce, że nie udało mi się go rozszyfrować. Na odwrocie, nasza "900" dumnie prezentuje zdobyty medal.
Od środka
Po Starym Miście i dwóch w zasadzie identycznych piwach (o których jeszcze nie zdążyłem napisać) spodziewałem się znowu piwka, które szybko straci swój smak. Mile się zaskoczyłem. Piwo z każdym łykiem jest przyjemnie gorzkie. Mocno czuć chmiel (niestety, z tego co udało mi się wyczytać z etykiety, jest tam domieszka sztucznego aromatu). Smak nie "wietrzeje". Przywykłem już do tego, żeby nie przyzwyczajać się za bardzo do pianki, bo dość szybko znika :), ale to co najważniejsze, czyli smak - pozostaje na długo w pamięci. Możliwe, że to za sprawą dodatku ryżu, o którym sam producent pisze, że dodaje "osobliwej lekkości i przyjemności".
Podsumowanie
900 mnie zaskoczyła. Gdyby była dostępna w Polsce, to na pewno nie byłaby to moja ostatnia jej degustacja. Smak na długo zapada w pamięć. Na tylnej etykiecie widnieje napis: "Z miłości i szacunku dla Was - Mikuliecki piwowar" - ja wierzę, że piwo, które tam produkują ma w sobie tą iskrę pasji, której szukam. Gorąco polecam spróbować!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz