wtorek, 10 stycznia 2012

Słowacki Popper + wtorkowa dawka Marianowej poezji :)

Dzisiaj zamiast piwno-browarowego wstępu zdecydowałem się na małe podsumowanie. Nie będę podsumowywał mojego bloga, bo na to jeszcze za wcześnie (postanowiłem sobie, że zrobię takowe po roku od odpalenia, albo po 50 opisanych browarkach), ale za to sytuację piw regionalnych w Polsce. Do całego artykułu zapraszam na onet, ja tylko wypunktuję kilka ciekawych liczb:

  • 10% - o tyle regionalne browary zwiększyły swoją sprzedaż w ubiegłym (2011) roku
  • 2% - o około tyle wzrosła łączna sprzedaż piwa w Polsce
  • 47% - tyle piwoszy woli piwa regionalne od koncernowych
  • 5% - tyle piwoszy w ogóle nie sięga już po koncerniaki!!
  • 10 - tyle nowych piw wprowadziła w tym roku grupa Żywiec (w większości są to piwa niepasteryzowane, koźlaki i browarki pszeniczne). Tym samym "stajnia Żywca" dobiła do 30 trunków!
  • 90% - procent całości piwnego rynku, jaki zajmują lagery (jasne pełne)

    I zdanie podsumowania:
    W Polsce nie ma już miejsca na nowe lagery. Przy tak dużym nasyceniu rynku każde kolejne piwo jasne pełne odebrałoby udziały tym istniejącym. Dlatego duże firmy, chcąc się rozwijać, muszą inwestować w piwa niszowe – uważa piwoznawca Maciej Chołdrych.

    Jego zdaniem Polska pójdzie w ślady takich krajów jak Niemcy czy Belgia, gdzie oferta piw jest znacznie bogatsza.


    Mi nie pozostaje nic innego, jak mieć nadzieję, że powyższe słowa się spełnią i że za wzrostem ilości nowych piw niszowych, wzrośnie również ich jakość (myślę w tym momencie o tych "niszówkach", które będą produkowane przez koncerny). A może i przy okazji stare, utarte lagery się też nieco poprawią? Sam w to raczej nie wierzę :)


    Fakty:

  • Browar o tej samej nazwie co Piwko - zlokalizowany w miejscowości Bytča nad rzeką Váh
  • 12% ekstraktu, 5% alkoholu
  • Piwo nie istnieje na stronie internetowej producenta...

    Z zewnątrz:

    Popper Premium rozlewany jest do standardowych, brązowych butelczynek. Sprawiają wrażenie nieco smuklejszych od tych polskich - nie mają charakterystycznej dla krajowych koncerniaków półeczki pod szyjką, na której w magazynach hipermarketów zbiera się tona (albo i dwie!) kurzu (kolejny powód, dla którego piwka z minibrowarów są lepsze :P). Dzisiaj nietypowo zacznę od kontretykiety. Jej "ascetyczność" mnie powaliła. Jest szalenie poprawna, bo przedstawia wszystko to co musi na niej być - skład, producenta, datę ważności, woltaż - ale ja, gdybym był producentem, albo osobą odpowiedzialną za marketing takiego piwa, postarałbym się bardziej. Szybki rzut oka na ubogą stronę na Wikipedii wystarczyłby mi, żeby znaleźć co najmniej kilka informacji wartych umieszczenia na etykiecie piwa. Dla mnie - marketingowiec do zmiany! Z przodu sprawa ma się nieco lepiej - umieszczono symbole z godła miasta na tle Bytča-ńskiego zamku - otoczonego najprawdziwszą fosą! Na tym kończy się oryginalność - reszta to nazwa piwa, producenta i ilość % ekstraktu, tyle... Do tego mimochodem dorzucona data powstania browaru (1604), jednak znaleźć coś o tym w sieci jest naprawdę ciężko. Ogólne wrażenie etykiet - bardzo kiepskie.


  • Od środka:

    Otwierając dziś Poppera,
    Dech w mej piersi wnet zapiera,
    Myślę sobie - czy to ten?
    Może ziści się mój sen?

    W końcu znajdę dawny smak!
    Lecz nie dzisiaj - to nie tak...
    Piany Popper żadnej nie ma,
    Gaz to jedna wielka ściema,
    Kolor ładny, jasnozłoty,
    Ale w smaku - co za psoty!
    Toż to nuta z igieł jodły,
    Popper w smaku nie jest podły,
    Nawet warty polecenia,
    Choć goryczki - ani cienia...

    Muszę jeszcze pospozierać,
    Różne piwka pootwierać,
    W końcu znajdę to jedyne,
    Lecz nie dzisiaj, dziś odpłynę,
    Przy średniaku ze Słowacji,
    Szukać piwnej, złotej stacji.

    Podsumowanie:

    Na wstępie podsumowania - jeżeli zastanawiacie się czy piłem coś przed Popperem, że wyszło mi coś tak zajefajnego i to w 15 minut, odpowiem - nie! To chyba po prostu mój wrodzony talent, który zaskoczył mnie dzisiaj co najmniej tak bardzo jak Was :). Ale wracając do tematu - Poppera piło mi się bardzo przyjemnie, chociaż nie mogę pozbyć się wrażenia, że jest bardzo "płaski". Czuć w nim dużo wody, ALE mimo to nie jest to odrzucające. Piwko nie smakuje jak rozcieńczane, ale jakby było na bazie dobrej, źródlanej wody (chociaż patrząc na mapę, gdzie znajduje się Bytča, jest to bardzo mało prawdopodobne). Generalnie - w smaku jest dość podobny do Almazy i na pewno warty spróbowania w gorący, letni dzień, chociaż najbardziej wygórowanych, piwnych żądań pewnie nie zaspokoi. Ode mnie 7 kufelków, bo już zawsze będzie mi się kojarzyć z moim piwnym pseudo-limerykiem :)

    Brak komentarzy:

    Prześlij komentarz