Słyszysz już pierwsze nuty muzyki? To zamknij na chwilę jedno oko (bo jak zamkniesz oba, to przestaniesz czytać mojego posta, a nie o to mi przecież chodzi) i rozsiądź się wygodnie.
Wyobraź sobie błękitne fale, poruszane delikatnym wiatrem. Pojedyncze promienie gorącego słońca przebijają się nieśmiało, acz niepokornie przez parasol, utkany z zielonych palmowych liści. Leżysz na drewnianej leżance, wyłożonej puszystym, białym materacem spoglądając jak czas wokół Ciebie się zatrzymał. Do szczęścia brakuje Ci tylko zimnego piwka. Sięgasz po oszroniony kufel i bierzesz kilka łyków przepysznego, złotego trunku. Zamykasz leniwie oczy...
Tak właśnie wyobrażałem sobie kraj, z którego pochodzi nasz dzisiejszy bohater - Almaza.
W ilu miejscach Cię okłamałem? Tego Ci nie powiem, ale chciałbym, żebyś wyniósł z tego posta coś więcej niż tylko kolejny, Marianowy, nudny opis kolejnego piwka.
Poczytaj, w internecie aż roi się od informacji na temat kraju skąd Almaza pochodzi - Libanu.
Przejdźmy natomiast do samego browarka. Almaza przyjechała do mnie w prezencie od Moni, która właśnie w tym odległym i dość nieznanym (przynajmniej jeszcze niedawno dla mnie) kraju, postanowiła spędzić swój odpoczynek. Serdecznie zapraszam również na jej bloga, w którym opisuje swoje przygody z innej wyprawy - na lazurowe wybrzeże.
Poniżej przeczytajcie w jaki sposób opisuje nie tylko samo piwko, ale i kulturę w jakiej można się nim w Libanie delektować:
Browar Almaza założony został w 1933 r. przez libańską rodzinę Jaber z ograniczonym budżetem i
niedokończonym snem w czasach, kiedy Liban znajdował się wciąż pod władzą Francji. W latach 60’
właściciel browaru – Francois Michel Jaber – przybył w interesach do Amsterdamu, gdzie w zamian
za 10% udział browaru Amstel, przekazał właścicielowi techniczny nadzór nad procesem produkcji.
Od tej pory browar Almaza rósł w siłę. W latach 80’ dla kraju nadeszły ciężkie czasy, również browar
zmuszony był do zmiany lokalizacji, którą stały się Włochy, gdzie przez półtora roku warzono piwo.
Do Libanu powróciło ono silniejsze i bezkonkurencyjne. Ciężka i burzliwa historia samego kraju odbiła
się na browarze. Począwszy od produkcji 1000 butelek na godzinę w 1933 r. do 24000 w obecnych
czasach.
Dziś browar Almaza zasłużył sobie na tytuł libańskiego piwowaru numer 1 i ciągle niesie swój
oryginalny smak całemu światu trafiając głównie do libańskich restauracji w Kanadzie, USA, Anglii,
Francji, Australii, krajów Bliskiego Wschodu oraz sklepów Europy i Afryki.
Arabska nazwa piwa oznacza „diament” widniejący również w logo marki. Firma produkuje piwa typu
pilzner i Pure Malt (6% alko.) oraz piwo bezalkoholowe Laziza dostępne w kilku wersjach smakowych,
idealne do orzeźwienia w upalne majowe dni.
Almaza nie ma konkurencji jeżeli chodzi o rodzime browary. Obawiać może się Hainekena, który
obecnie jest właścicielem marki. Średnia cena butelki Almazy 0,33l to 3zł, wersja 0,5l 4zł. Konsumpcja
w lokalu to już wydatek średnio rzędu 15zł. Laziza jest nieco tańsza, za butelkę 0,33l zapłacimy
niecałe 2zł. Piwo jest powszechnie dostępne, również w małych sklepikach, dzięki znacznemu
odsetkowi chrześcijan w, wydawałoby się, muzułmańskim kraju. Z dostępnością trunku nie wiąże się
bezpośrednio wysoki poziom spożycia. Nie spotkamy na ulicach relaksujących się panów z butelką
w ręce. W ciągu dnia bezkonkurencyjnie króluje mocna, arabska kawa. Popołudniami i wieczorami
w niewielkich knajpach można spostrzec grupki starszych panów sączących piwo, grających w karty
i spoglądających za szklane szyby lokalu. W takie miejsca kobiety nie mają wstępu. A kobieta pijąca?
Widok nader rzadko spotykany. Inna religia, inna kultura, również picia alkoholu.
Fakty:
Z zewnątrz:
Almaza jest rozlewana w małe, zielone buteleczki o pojemności 0.33 litra. Odważne posunięcie z racji panujących w Libanie słonecznych i gorących warunków (średnie temperatury w styczniu to 13 stopni). Na przedniej etykiecie znajdziemy rok założenia browaru i diament (stąd nazwa dzisiejszego posta). Z tyłu etykieta jest dwujęzyczna - po angielsku i arabsku. Na tym w zasadzie informacje się kończą. W rogu są jeszcze jakieś hieroglify, może ze składem, ale nie dane jest mi to zrozumieć :)Od środka:
Browarek ani po samym otwarciu, ani po przelaniu do szklanki nie wydziela niestety żadnego zapachu. Może jest to związane z dość mozolną podróżą, jaką ta buteleczka musiała przejść, żeby wpaść w moje ręce. Niezrażony tym faktem, wziąłem pierwszy mały łyczek - nie ma posmaku chmielu, nie czuć słodu, takie trochę wodniste. Ale ma w sobie coś dziwnego - kawałek poniżej gardła powstaje tajemnicze uczucie lodowatości. Troszkę jak delikatne pieczenie, trochę jakby połykało się kostkę lodu (pomimo, że samo piwko nie było bardzo zmrożone). Nie spotkałem się z tym nigdy wcześniej i strasznie mnie to ujęło. Możliwe, że Almaza jest najbardziej orzeźwiającym piwem jakie w życiu piłem.To zimno jest obecne pomimo tego, że zaserwowałem Almazę w wyższej niż zalecana temperaturze.
Podsumowanie:
Generalnie w smaku, zapachu i wyglądzie - Almaza nie różni się niczym od polskich piw z małych browarów. Na szczęście daleko jej do piw korporacyjnych. Ma jednak coś unikatowego - wewnętrzny diamentowy lód, taką piwną duszę, której innym piwom brakuje.Moniu - ślicznie dziękuję za to, że miałem okazję spróbować czegoś innego!
Cała przyjemność po mojej stronie :)
OdpowiedzUsuńApropo pojemności butelek - w sprzedaży są dostępne również 0,5l, lecz ze względu na ograniczenia bagażu zmuszona byłam przywieźć Ci małe (nadbagaż i tak wyniósł 3kg) ;)
Bardzo przyjemne piwko, orzeźwiające szczególnie w libańskich upałach- faktycznie coś jest z tym uczuciem lodowatości:) W Byblos bez problemu można je kupić w markecie, warzywniaku czy na plaży (1$ za 0,33) gdzie nawet dziewczyny widywałem z piwkiem w ręku.
OdpowiedzUsuńW każdym razie jak ktoś się wybiera do Libanu to polecam!
Almaza jedno z lepszych piw które piłem, bardzo dobry smak czczególnie kiedy w Libanie panują upały.Piwko ogólnie dostępne np. W miejscowości Tyr ale tylko w części chrześcijańskiej lub marketach np w Bejrucie.Polecam wspaniały smak i aromat .
OdpowiedzUsuńbardzo dobre piwo! potwierdzam. Najlepiej smakuje w Bejrucie w jednej z wielu niesamowitych restauracji i pubów....
OdpowiedzUsuń