czwartek, 29 grudnia 2011

Steiger 12 Gold - legenda o dwóch jaszczurkach

W sumie to miałem nic nie pisać na temat Steigera po tym, jak odwiedziłem ich stronę i okazało się, że jest kompletnie nietłumaczalna. Potem w oczy rzuciło mi się hasło "Sme prvý slovenský pivovar", czyli pierwszy słowacki browar i postanowiłem poświęcić mu jednak trochę uwagi.

Otóż okazuje się, że browar Steiger został założony w 1473 roku (jak to sami piszą - 20 lat przed odkryciem Ameryki). Jak każdy browar "oczywiście", ich piwa produkowane są według tradycyjnych, wieloletnich receptur i według tradycyjnych metod, ale z użyciem nowoczesnego sprzętu :)

Ale zamiast przepisywać całą historię browaru, postanowiłem opowiedzieć Wam legendę. Legendę o Banskiej Stiavnicy. Miejscowość ta jest znana ze swojej "złotej" historii. Był sobie kiedyś pasterz, który pewnego dnia znalazł na swojej drodze dwie jaszczurki wygrzewające się w słońcu - jedna była złota, a druga srebrna. Przerażone zwierzątka uciekły przed mężczyzną pod kamień. Gdy ten go podniósł, znalazł tam dwie, najczystsze grudki srebra i złota. Od tamtego czasu, Banská Štiavnica mocno związała się z owymi jaszczurkami (jak również z pokładami złota i srebra, które przez kilka wieków decydowały o zamożności jej obywateli), umieszczając je w herbie miasta, oraz poświęcając im coroczny górniczy festiwal w mieście. Dlaczego piszę o tym wszystkim? Odpowiedź czeka na Was w treści posta :)

Fakty:

  • 5.0% alkoholu (co jak na słowackie warunki jest dość dużym woltażem), 12% ekstraktu
  • Browar producenta nazywa się tak samo jak piwko - Steiger
  • Temperatura podawania: 7->12 stopni (czemu tak wysoko?)


    Z zewnątrz:

    Piwko jest zapakowane w zwykłą zieloną butelkę, bez żadnych tłoczeń i udziwnień. Etykieta prosta, jakby wyszła spod amatorskiej, domowej drukarki. Na niej nazwa, ilość ekstraktu i informacja o promocji, w której można wygrać samochód. Niestety cały kapsel również został zmieniony na barwy białe - promocyjne, więc nic o nim nie mogę powiedzieć. Kolorystyka etykiet utrzymana jest w kolorze złotym i o ile na etykiecie głównej, ten kolor jest dość brudny i mętny, tak na krawatce nabiera barwy szlachetnej. Co mi bardzo przypadło do gustu to fakt, że krawatka nie nachodzi na kapsel, tylko schludnie kończy się pod nim. Na kontretykiecie prawie połowę miejsca zajmuje informacja o tej samej promocji co na kapslu. Poza tym reszta informacji jest standardowa (łącznie z charakterystycznym dla piw słowackich składnikiem, jakim jest kwas askorbinowy, pełniący rolę antyoksydantu). Z ciekawostek - na przodzie znajdziemy czerwony emblemat - "Da Deus Fortunae", czyli "Daj Boże szczęście" z datą Anno Domini 1473 (data założenia browaru Steiger), oraz dwoma jaszczurkami (wspomnianymi we wstępie do tego postu) - logiem browaru Steiger.




    Od środka:

    Zapach po otwarciu podobny do wielu słowackich piw ze średniej półki - mocno chmielowy, chociaż szybko ucieka z lekką nutką (dekadencji ;)) goryczki. Po przelaniu do szklanki znika zarówno tam, jak i w butelce. Pojawia się natomiast dość gęsta i biała piana. Niestety - z trwałością jest średnio - szybko zmienia się w cienką warstewkę. Warto zwrócić uwagę na nasycenie CO2 - przez cały czas picia piwka, po szklance radośnie gania masa bąbelków, dzielnie walczących o utrzymanie piany na chociaż minimalnym poziomie. Pierwszy łyk Steigera 12 jest bardzo, bardzo obiecujący - ciekawa goryczka, pozostająca na wargach i w ustach, wymieszana z przyjemnym, orzeźwiającym smakiem. Niestety, im dalej tym gorzej - smak piwa staje się coraz bardziej wodnisty i jednolity. Intensywna z początku goryczka nie osiada już na wargach, ale zaczyna się pomału zmieniać w coś kwaskowatego. O zapachu to nawet moja luba, która nie pije piwa, powiedziała, że jest prawie niewyczuwalny.

    Podsumowanie:

    Całokształtowo, Steigera 12 można by podsumować przysłowiem "dobre złego początki" - po pierwszym dobrym, obiecującym łyku, piwko stawało się coraz gorsze i gorsze, żeby w końcu wylądować na poziomie zwykłego średniaka, niespecjalnie wyróżniającego się pośród pozostałych browarków. Nadal zastanawiająca jest dla mnie dość wysoka temperatura podawania piwka - nie znam się na tym specjalnie, ale od 7 do 12 stopni to wydaje mi się niecodziennym przedziałem. Byłby w stanie ktoś mi to wyjaśnić?
    Jeśli chodzi o ocenę, to będzie tak średnia, jak piwko = 5 kufelków.



  • Brak komentarzy:

    Prześlij komentarz