wtorek, 26 kwietnia 2011

"Tylko beksa pije Beck's-a" ?

Po tytule posta nietrudno zgadnąć, kto będzie dzisiaj moim bohaterem. Z podróży na Ukrainę ostał mi się jeden Beck's. Niestety dopiero w Polsce zobaczyłem, że to piwko niemieckie. Szkoda, bo na pewno jest u nas bardziej dostępne, niż np. moje ukochane 'biele', a jednak przez granicę musiałem je przenieść. Ale nie ma co narzekać - trza coś napisać!

Co Wam się kojarzy z niemieckim piwem? Dla mnie jest to bezapelacyjnie Oktoberfest, więc może o nim słów kilka...

Oktoberfest to jak sama nazwa wskazuje Święto Październikowe. I faktycznie na początku odbywał się w 10 miesiącu roku. Z czasem jednak, z niezrozumiałych dla mnie względów pogodowych (przecież piwko jest dobre na każdą pogodę!) zostało przeniesione na przełom września i października. Ktoś mógłby zapytać, dlaczego festyn, na którym co roku sprzedaje się około 5 milionów litrów piwa(!) nie odbywa się, w którymś z cieplejszych miesiąców, kiedy ochota na browarek jest większa. Wynika to z Bawarskiego Prawa Czystości, które zezwalało na warzenie piwa od 29 września do 23 kwietnia. Nie chcąc zaczynać sezonu browarniczego z zapchanymi magazynami - początkowo Niemcy, a potem cały świat upijał się browarkami z zeszłego sezonu (ciekawe jak było z ich przydatnością do spożycia?).

Pierwszy Oktoberfest datuje się na 1810 rok, jednak sprzedaż złotego trunku rozpoczęto dopiero 70 lat później. Wedle początkowych tradycji, na festynie są sprzedawane tylko piwa, warzone według wspomnianego Prawa Czystości.

Z ciekawostek:
  • Browarki na Oktoberfeście sprzedawane są w tradycyjnych litrowych kuflach tzw. Maß
  • Tradycyjnie, pierwszą beczkę odszpuntowuje (wbija kranik) burmistrz Monachium. W 2005, 2008 i 2009 roku, burmistrzowi Christianowi Ude wystarczyły tylko 2 uderzenia - musiało go suszyć :)
  • Pierwszy kufel otrzymuje premier Bawarii
  • Litrowy kufel piwa to wydatek minimum 8 euro. Dekadę temu jego cena była o blisko 2 ojro niższa
  • Od 2004 roku, ze względu na bardzo dużą liczbę odwiedzających, festyn boryka się z problemami z toaletami. Doszło do tego, że aby zmniejszyć kolejki, mężczyźni byli kierowani przez policję do pisuarów. Innym pomysłem było otoczenie toalet klatkami, które uniemożliwiałyby rozmowy przez telefon komórkowy (pomysł zarzucono ze względu na nielegalność tego typu działań i wysoki koszt klatek)

    Może przejdźmy do samego piwka...


    Fakty:

  • 11% ekstraktu, 4.8% mocy
  • Produkowane w Brauerei Beck & Co (Brema - Niemcy)
  • Pierwsze niemieckie piwo, zamykane w zielone butelki
  • Tworzone według Bawarskiego Prawa Czystości

    Z zewnątrz:

    Jak już wyżej wspomniałem - Beck's jest zamykany w normalną, zieloną butelkę. Na ładnym srebrnym kapslu znajdziemy nazwę piwka i logo browaru, które pojawia się również na każdej z etykiet oraz na rzucającym się pozytywnie w oczy sreberku na szyjce butelki. Logiem jest klucz, będący nieco futurystycznym, lustrzanym odbiciem herbu niemieckiego miasta Brema, skąd Beck's pochodzi.
    Na przedniej etykiecie jest jeszcze jedna śmiesznostka - 2 srebrne medale, namalowane na srebrnym tle w taki sposób, że aby je odczytać, trzeba się namanewrować butelką pod światło. Wyróżnienia zostały przyznane w 1874 roku w Bremie i w 1876 roku w Filadelfii. Najprawdopodobniej od tamtego czasu - piwko nie zdobyło żadnego znaczącego tytułu (w sumie się nie dziwię...).

    Od środka:

    Zaraz po otwarciu, z butelki uniósł się miły, charakterystyczny dla "Czystych" piw chmielowy zapach, jednak po przelaniu do kufla zniknął całkowicie. Podobnie piana - z początku przyjemna, biała, dość gęsta, już po minucie była niezauważalna. Gaz? To samo - po chwili uciekł. Kolor w najlepszym wypadku przypomina rozcieńczane, lane piwo w jednej z krakowskich knajp. Trochę się tym wszystkim czuję oszukany. Bo niby jednak piję piwo, ale z piwem to ma niewiele wspólnego. Może chociaż smak będzie dobry?
    Niestety - tutaj też klapa. Pomimo przyjemnego chłodu, rozchodzącego się po ustach i początkowo miłej, delikatnej goryczki, już po kilku łykach Beck's staje się wodnisty, obojętny, kompletnie nie zapadający w pamięć.

    Podsumowanie:

    Dla mnie Beck's jest piwem o dwóch twarzach. Pierwszy łyk był naprawdę dobry, bardzo obiecujący. Aż sobie pomyślałem, że trafiłem na kolejne 7, 8 kufelków. Ale po chwili browarek mocno spikował w dół, kończąc na wyjątkowo średnim poziomie. Szkoda - spodziewałem się po nim zdecydowanie więcej. Ode mnie 3 kufelki.

  • 7 komentarzy:

    1. Dlaczego spodziewałeś się więcej po produkcie InBeva? Skąd się bierze u Ciebie ta wiara w koncernowe produkty?

      OdpowiedzUsuń
    2. Sorki, ale tutaj będę się bronił - czy to jest jedyny post, który przeczytałeś na moim blogu, żeby wyrobić sobie zdanie, że wierzę w koncernowe produkty? Co kawałek podkreślam, że smak piwa z małych browarów, minibrowarów, browarów restauracyjnych, czy w końcu z własnej produkcji jest nieporównywalnie lepszy od dowolnego piwa koncernowego.

      A spodziewałem się więcej, bo pierwszy łyk był niezły i jeżeli całość piwa smakowałaby tak samo, to byłbym z niego zadowolony. Poza tym, jako piwosz-optymista, zawsze oczekuję dużo po piwie, które próbuję :)

      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za feedback!

      OdpowiedzUsuń
    3. A ja z kolei jestem piwoszem pesymistą i gdy sięgam po piwo, które zajmuje jedną z czołowych lokat w rankingu sprzedaży w danym kraju to zawsze moje oczekiwania są niewielkie i zwykle unikam w ten sposób rozczarowania:)

      OdpowiedzUsuń
    4. Bardzo dobre piwko. Lekkie, wyraźna goryczka. Idealnie pije sie prosto z butelki.

      OdpowiedzUsuń
    5. Eee kolega nie ma chyba smaka na baka. Piwko Beck jest bardzo dobre, pije się je prosto z butelki, ale rzeczywiście po drugim już mnie smakuje. Wniosek po co pić więcej niż dwa. Cena trochę przeraża, bo w cenie jednego można zaopatrzyć się w np. dwa Lechy, ale raz na jakiś czas można poświętować!

      OdpowiedzUsuń
    6. Cudem nie jest. Porządne piwo koncernowe.

      OdpowiedzUsuń
    7. Dobre piwo nie jest nigdy złe.

      OdpowiedzUsuń