niedziela, 10 marca 2013

Artezan - Pacific Pale Ale

Dzisiaj na Jasnym Pełnym zagościł kolejny świeży reprezentant z browaru Artezan. Po opisanym już poprzednio Brown Porterze, przyszedł czas na jego bardziej egzotycznego brata - Pacific Pale Ale, mający się charakteryzować goryczką i zdecydowanym smakiem amerykańskich chmieli, oraz owocowością owoców z tropików. Czy tak rzeczywiście będzie? O tym już za chwilę.

Ale zanim przejdę do opisu samego piwa - ostatnio zostałem zapytany, czym różnią się między sobą poszczególne chmiele? Co sprawia, że jedno piwo jest bardziej goryczkowe, inne słodkawe, a jeszcze inne przyjmuje zapachy i smaki cytrusowe? Z racji tego, że jak się za chwilę okaże Pacific Pale Ale ma w sobie dość sporo, bo aż 4 różne odmiany chmielu, na chwilę zajmę się jednym z nich, a zarazem jednym z tych które podchodzą mi najbardziej - Cascadem.

Chmiel Cascade to chmiel amerykański, wyhodowany na Stanowym Uniwersytecie w Oregonie w 1956 roku w wyniku połączenia m.in angielskiego chmielu Fuggles i rosyjskiego Serebrianker. Do warzenia został dopuszczony w roku 1972. Już 3 lata później stanowił ponad 13% wszystkich amerykańskich upraw chmielu. Używa się go zarówno do chmielenia dla aromatu, smaku, jak i goryczki. Piwu daje aromaty cytrusowe, a w szczególności grejpfrutowe, ale również kwiatowe, czy "przyprawowe". W smaku, poza owocami tropikalnymi daje mocne uczucie goryczki. Jego największy minus to nieodporność na przechowywanie - po pół roku, potrafi stracić około połowy alfa-kwasów, co ma potem przełożenie na smak piwa. Da się go zastąpić przez chmiele Centennial, Amarillo i Columbus, ale o nich w kolejnym odcinku :)

Fakty:

  • 12.5% ekstraktu, 5% alkoholu
  • Gatunek: Pacific Pale Ale
  • Producent: Browar Artezan
  • Cena: 6.50zł (Strefa Piwa - Kraków, ul. Krowoderska 37)
  • Piwo niepasteryzowane i niefiltrowane

  • Z zewnątrz:

    Ostatnio ewidentnie mam szczęście do pojedynczych etykiet na piwach. Nawet nie ma co robić kilku zdjęć - ciach! jedno i jest gotowa butelka z zewnątrz. Artezan Pacific Pale Ale jest rozlewany do brązowych, bezzwrotnych butelek, zwieńczonych najzwyklejszym w świecie złotym kapslem. Etykieta wygląda jak pocztówka z Hawajów - aż człowiek na chwilę zapomni, że za oknem temperatura bliska zeru. W miejscu znaczka możecie zauważyć jeżyka - logo rzemieślników z Komorowa. Całość jest ładna i kolorowa (znacznie lepsza niż w opisywanym ostatnio Brown Porterze), ale nas najbardziej interesuje to co jest ze skrajnie prawej strony - skład. A ten jest pełny i wyczerpujący: słody pale ale, pilzneński i karmelowy, chmiele: Amarillo, Cascade, Chinook i Pacific Jade, oraz drożdże. Ledwie czytelna data ważności każe się spieszyć - piwo jest niepasteryzowane i niefiltrowane, a co za tym idzie podatne na szybkie spsucie.


    Od środka:

    No to lecimy! Samo otwarcie butelki nie przyniosło w zasadzie żadnych niespodziewanych efektów. Piwo się nie zgazowało, syk był dość niewyraźny. Z szyjki ulotnił się delikatny zapach mango. Po przelaniu do kufla, dało się przez chwilę zaobserwować troszkę zabrudzoną (w sensie, że nie idealnie białą, a nie z jakimiś plamami) pianę, przykrywającą mętne, ciemnozłote "serce" piwa. W zapachu bardzo dobrze czuć amerykańskie chmiele, przykrywające owocowość - grejpfruty, mandarynki, a po zamieszaniu delikatnego ananasa. Pierwsze łyki są mocno goryczkowe i spójne z aromatem. Tu również dominuje chmiel i grejpfrut z orzeźwiającym, ale stosunkowo krótkotrwałym posmakiem goryczy.


    Podsumowanie:

    Bardzo mocno czekałem na Pacific Pale Ale'a od Artezana - słyszałem, że premiera w Strefie była fantastycznym wydarzeniem i że ludzie wyjątkowo chwalili sobie bohatera tamtego wieczoru. Stąd moje wysokie oczekiwania w stosunku do tego piwa. Dla mnie jest ono wspaniale orzeźwiające i przyjemne. Lubię amerykańską goryczkę, a tutaj każdy łyk mi jej dostarcza. Może jest jej nieco za mało, ale to raczej moja subiektywna opinia. Aromat mógłby być nieco bardziej zdecydowany i bogatszy - spodziewałem się, że mnogość różnych odmian chmielu da rzeszę różnych zapachów i posmaków. Tutaj całość niejako przykryta jest cytrusową goryczką. Nie wpływa to jednak na ogólny odbiór tego "Jeżyka" - Pacific Pale Ale jest fajnie sesyjny i z bólem serca przychodzi moment, kiedy trzeba napełnić szklankę po raz ostatni. Daję 8 kufelków z głębokim przekonaniem, że jeżeli Artezan utrzyma to piwo w swojej ofercie, może się ono stać hitem nadchodzącego (wiem, że dopiero marzec) lata.







    Brak komentarzy:

    Prześlij komentarz