wtorek, 10 kwietnia 2012

Wieselburger Stammbräu + o goryczce słów kilka!

Kolejne, już przedostatnie piwko przywiezione z Austrii w prezencie od Bartka. Jeszcze raz wielkie dzięki!

Ale zanim o samym piwku to kilka słów o tym, co chyba większości z nas od zawsze kojarzyło się z tym złocistym trunkiem, czyli o jego goryczce.
Na początek - skąd się ona bierze? Ano w każdej chmielowej sysuni znajdują się gruczoły lupulinowe. W zależności od rodzaju chmielu jest ich więcej, lub mniej, a potem w zależności od sposobu warzenia piwka różna ich ilość przedostaje się już do samego trunku.

Pewnie wielu z Was zastanawia się, czy sposób odbioru goryczki przez ludzi jest różny? (a przynajmniej ja się wiele razy nad tym zastanawiałem...). Zdecydowanie tak! Nawet to co zjemy przed wypiciem piwka ma olbrzymi wpływ na to jak będzie ono smakować. Dlatego przed jakimiś poważnymi degustacjami browarków, powinno unikać się jedzenia potraw o bardzo charakterystycznym i wyrazistym smaku, a jeśli już do takiej zasiądziemy - to możemy nieco zresetować nasz smak poprzez potraktowanie się chlebem i wodą. Ale do rzeczy - właśnie dlatego, że każdy człowiek inaczej odczuwa smak, powstała specjalna skala goryczki w piwach - International Bitterness Units (IBU). Europa ma swoją skalę - European Bitterness Units (EBU). Wartości w obu skalach się od siebie troszkę różnią i te europejskie są nieco niższe.

Jak się bada goryczkę? Nie pytajcie mnie (jeszcze) o dokładny przebieg procesu - póki co wiem tylko, że używa się do tego spektrofometru i metody ekstrakcji rozpuszczalnikowej.
Z ciekawostek - goryczka piwa jest mniej zauważalna w piwach, które posiadają większą ilość słodu (logiczne, prawda?). I tak - Imperial Stouty o IBU równym 50 będą mniej gorzkie od Bittera o 30 IBU. Dla porównania goryczka lekkich lagerów nie przekracza zazwyczaj 5 IBU.

Pozostaje odpowiedź na ostatnie pytanie - jakie są najbardziej gorzkie piwa?
W Polsce przoduje Atak Chmielu z browaru Pinta, który ma 58 punktów IBU oraz American India Pale Ale, wyprodukowane ostatnio przez Brovarnię Gdańsk, która osiągnęła aż 80 IBU!
Ale to nic w porównaniu z piwami światowymi! Tam, w rankingu przoduje piwo Flying Monkeys Alpha Fornication o 2500 punktach IBU! Drugie w rankingu (Mikkeller X Hop Juice) ma ich "tylko 2007. Co ciekawe - w pierwszej piątce rankingu znajdują się aż trzy piwa z browaru Mikkeller - mam nadzieję, że będzie mi dane kiedyś takie piwerko spróbować...


Fakty:

  • 5.4% alkoholu, 12.6% ekstraktu
  • Austriacki browar Wieselburger Bier (dostępny na rynku od 1770 roku)
  • Przywiezione w prezencie, więc ceny niestety nie znam...

    Z zewnątrz:

    Wieselburger Stammbräu jest rozlewany do ładnych, zgrabnych krachli, zwieńczonych prawdziwie porcelanowym kapselkiem. Na nim znajdziemy podobiznę herbu miasta Wieselburg - 6500 miasteczka, będącego siedzibą dla browaru. Na głównej etykiecie od razu rzuci nam się w oczy stare zdjęcie, choć ciężko mi ocenić jak stare, pokazujące piwowarów przy (a raczej po) pracy. Dowiemy się stąd również, że browar istnieje od 1770 roku. Z tyłu kilka sloganów: "Piwo z pasji", "Wiedza, doświadczenie i rzemiosło, żeby uwarzyć wyjątkowe piwo" i podpis browarmistrza Christiana Hubera. Skład zgodny z zasadą czystości piwa - woda, słód jęczmienny i chmiel (chociaż o drożdżach nic nie piszą). Na uwagę, poza samą butelką, zasługują również jej boczne tłoczenia - "Brauerei" i "Wieselburg".

    Od środka:

    Stali czytelnicy Jasnego Pełnego może pamiętają o mojej ostatniej przygodzie z krachlą, która spowodowała u mnie nie lada przyrost adrenaliny. Nauczony poprzednim doświadczeniem, do otwarcia tej krachli podszedłem bardzo ostrożnie. Tym większe było moje zdziwienie, gdy okazało się, że tym razem spod tego kapsla nie zaatakowała mnie wiązka gazu. Po przelaniu do kufelka pojawiła się natomiast gęsta, biała, ale jednak krótkotrwała piana. W sumie to nie miało jej co utrzymać - bardzo nieliczne bąbelki CO2 nie poradziły sobie z tym zadaniem. Zapach piwka z początkowo bardzo dużej słodowości, a następnie delikatnej maślaności (jest takie słowo?) całkowicie zanikł. Piwko ma jasnozłoty kolor i średnie wysycenie. W smaku w pierwszym łyku dało się wyczuć dużą słodowość i chmielowość, jednak z każdym kolejnym łykiem, aromaty te zanikały. W między czasie pojawił się jeszcze bardzo delikatny i krótkotrwały posmak kolendry, ale to wszystko.

    Podsumowanie:

    Wieselburger Stammbräu, pomimo swojej popularności w Austrii, dla mnie prezentuje się bardzo słabo. Typowy pilsowaty, lagerowaty sikacz nie wyróżniający się niczym poza naprawdę ładną butelką. Trochę szkoda, że w Polsce uraczyć takie szkło to rzadkość, chociaż z drugiej strony, jeżeli miałoby bardzo podnieść cenę samego piwka, to może i dobrze. Browarek na pewno nie zapadnie mi w pamięć - stąd tylko 4 kufelki... Niby mógłby podnieść ocenę o jedno naczynko za ładną butelkę, ale jakoś tego nie czuję.


  • A już niedługo, Jasne Pełne przeżyje niemały eksperyment! Stay tuned!

    .

    1 komentarz:

    1. Piłam Atak Chmielu i rzeczywiście jest mocno chmielowy, ale nie sądziłam, że aż tak - pewnie rzeczywiście dlatego nie czuć, że to ale. Pierwszy raz się spotkałam, żeby takie piwo było tak wyczuwalnie chmielone. Mnie się osobiście takie połączenie spodobało, chociaż zazwyczaj nie szukam w piwie goryczki, ale ta kombinacja daje bardzo oryginalny efekt, polecam.

      OdpowiedzUsuń