niedziela, 12 lutego 2012

Pilsner Urquell

W XIV wieku król Wacław II nadał mieszkańcom Pilzna prawo do warzenia i sprzedaży piwa. Aż 260 gospodarstw miało wtedy ten przywilej. Standardy kontroli jakości, oraz duża liczba osób, trudniących się produkcją piwa, spowodowały że jego standardy były bardzo niskie. Piwa były mętne, ciemne, z cząstkami osadu. Pito je z ciężkich, ceramicznych kufli, tak aby ukryć te niedoskonałości. Pięć wieków później - w 1838 roku - mieszkańcy Pilzna powiedzieli dość i zorganizowali rewolucję. W centrum miasta wylali do rynsztoku 36 beczek tego kiepskiego piwa. Zatrudnili też wybitnego piwowara, Josefa Grolla, który już na zawsze miał odmienić nie tylko pilzneńskie, ale również światowego piwo! Już 4 lata po tamtych wydarzeniach - 5 października 1842 roku - mieszkańcy Pilzna znowu zebrali się na rynku swojego miasta. Tym razem jednak mieli możliwość zakosztować czegoś kompletnie nowego - pierwszego jasnego lagera, produkowanego metodą dolnej fermentacji na świecie!
O skali miłości, z jaką Czesi upodobali sobie Pilsnera może świadczyć fakt, że w 1835 roku w samej tylko Pradze było aż 35 pubów, które nie sprzedawały innego piwa. 35 lat później Pilsner Urquell ze swoją dzisiejszą nazwą dotarł do Ameryki, błyskawicznie zdobywając serca "kowbojów". W 1913 roku, browar w Pilźnie przekroczył milion hektolitrów produkcji tegoż trunku! Potem było raz gorzej (szczególnie w czasach wojny), raz lepiej, ale finalnie - Pilsner Urquell od 2000 roku jest dostępny w 50 krajach na całym świecie, zdobywając to co raz nowych "wyznawców".


Fakty:

  • Pierwszy pilsner świata!
  • 4.4% woltażu, 11.8% ekstraktu
  • Cena z okolic 3 złotych, podwoiła się w 2011 roku, kiedy zaprzestano produkcji Pilsnera w Polsce

    Z zewnątrz:

    Butelka Pilsnera Urquella z zewnątrz prezentuje się bardzo bogato. I nie mówię tu tylko o aluminiowej, złocistej krawatce, nadającej butelce szlachetności. Mówię o wielu drobnych niuansach, które dopiero po głębszej analizie nabierają znaczenia:

  • Na krawatce znajdziemy bardzo szczegółowy i zróżnicowany prawie-herb miasta Pilzna. Dlaczego prawie? W rzeczywistości tarcza z czterema symbolami jest trzymana przez anioła. Na butelce została narysowana jedynie tarcza. Legenda mówi, że anioła znajdziemy w piwie. Pijak jeden :) Wszystkich zainteresowanych poszczególnymi symbolami, odsyłam na stronę producenta.
  • Czerwona pieczęć na głównej etykiecie ma uwierzytelniać i zapewniać, że zarówno smak, jak i receptura są niezmienne od 1842r. i stanowią pilnie strzeżoną tajemnicę browaru.
  • Z tyłu butelki znajdziemy wytłoczoną bramę miasta. Ma ona symbolizować zaufanie, jakim browar został obdarzony przez mieszkańców Pilzna.
  • Czcionka ma podkreślać europejskie pochodzenie, a samo podkreślenie nazwy piwa odzwierciedla silny charakter Pilsnera.


  • Całość naprawdę się ładnie komponuje. Widać, że nic na tej butelce nie jest dziełem przypadku, ale zostało dokładnie przez kogoś obmyślone. Bardzo duży + za to!




    Od środka:

    Ach! Już samo otwarcie Pilsnera jest dla mnie czymś niesamowitym... Świadomość tego co mnie czeka za chwilę, tej goryczki, mmm... Ale do rzeczy Marianku! Po kolei!
    Nieco szokujące dla mnie wydały się dwa zaobserwowane fakty. Po pierwsze - piwerko ma bardzo słaby, ledwo wyczuwalny zapach. Wydawało mi się, że jak było jeszcze produkowane w Polsce(*), sprawa miała się nieco inaczej. Po drugie - po przelaniu do mojej turbo-szklanki, okazało się że nie ma w ogóle piany... Co prawda niedawno zostało mi wypomniane, że piana w piwie nie jest czymś naturalnym(**) i nie powinienem się tak bardzo nad nią rozwodzić, ale jednak mi jej tu brakuje. Jak wyżej - wydawało mi się, że kiedyś była nieco inna. ALE! odłóżmy na bok te wszystkie szczegóły (wiem, wiem - sam się nie poznaję!) i zanurzmy się w smaku Pilsnera Urquella.
    A o nim mógłbym napisać książkę (no - może małe opowiadanko), bo bogactwo smaku tego piwa powoduje u mnie tak dużą ilość różnych myśli i skojarzeń, że całkiem niezły scenariusz by z tego mógł wyjść. To co jest najbardziej rozpoznawalne w Pilsnerze, to jego bardzo intensywna goryczka. Spokojnie, przy każdym łyku osiada w ustach i na wargach. Nawet po chwili, goryczka jest nadal wyczuwalna. Dla mnie jest wręcz idealna. To jest ta goryczka, do której porównuję każde inne piwo i takiej zawsze szukam, przy każdym kolejnym pilsnerze, czy lagerze.

    Podsumowanie:

    Pilsner Urquell jest pierwszym na świecie piwem gatunku pilzner. I to on stworzył pewien trend jasnego, gorzkiego piwa, za którym podążają następcy. Wydaje mi się, że już to jest odpowiednim powodem, dla którego każdy piwosz powinien chociaż raz w życiu tego browarka zakosztować (tym bardziej, że jest łatwo dostępny w Polsce). Gorąco Was do tego zachęcam, wystawiając mu 10 kufelków razem z rekomendacją!




  • (*) W latach 2002−2011, ze względów ekonomicznych oraz produkcyjnych, dostępny na polskim rynku Pilsner Urquell był warzony i rozlewany na licencji przez Tyskie Browary Książęce (Kompania Piwowarska). Od kwietnia 2011, wraz z ukończeniem rozbudowy macierzystego browaru, piwo ponownie jest importowane bezpośrednio z Pilzna.
    Więcej o tym smutnym fakcie można przeczytać tutaj.

    (**) Już niedługo będę miał okazję sam zapytać o to, czym tak naprawdę jest piwna piana - 25 lutego idę na swój pierwszy piwny kurs!


    8 komentarzy:

    1. Nie zgadzam się że import piwa z Pilzna to smutny fakt ;) najlepsze jest zawsze u źródła, Tyskie Browary Książęce niech warzą Tyskie, a Pilsnera zostawmy Czechom!

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Smutne jest to, że ceny przez to poszły w górę :)

        Usuń
    2. A to się zgadzam :D
      Ale moim zdaniem inaczej smakowały - warzone w Polsce i w Czechach. Jako feature request mogę zaproponować 'Piwo na miodzie gryczanym' browaru Jabłonowo ;) ciekawy jestem Twojej recenzji!

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. To jest jedyne do tej pory piwo miodowe, które smakowało mojemu Tacie, a on, tak jak Marian, preferuje piwa takie z goryczką, raczej niesłodkie, chociaż przy tym niekoniecznie tradycyjne jasne. Więc obstawiam, że Marianowi też ma szanse się spodobać :]

        A mnie osobiście z takich typowych pilsów bardziej niż Pilsner Urquell smakuje nasza polska Perła Chmielowa (a w zasadzie jest to chyba w ogóle jedyny pilsner, jaki mi naprawde smakuje).

        Usuń
      2. Challenge accepted Szymku :) Ale musi to chwilę poczekać, bo właśnie dostałem dostawę kilku austriackich piwek o dość krótkiej dacie ważności - muszę się nimi zająć w pierwszej kolejności, żeby się nie przeterminowały.

        Karolinko - pamiętam, że pierwszy raz spróbowałem Perłę n lat temu podczas mojej wycieczki śladami PRLu w Bieszczadach. Baaardzo mi wtedy smakowała. Równocześnie była dla mnie czymś nowym, bo nie można jej było tak łatwo dostać w Krakowie. Potem naglę pojawiła się w Carrefourach i była ok. Też mi się ją przyjemnie piło. Ale odkąd Perła Chmielowa przypuściła totalną ekspansję na Kraków i im więcej wlałem jej w gardło, tym bardziej mi spowszedniała...

        Usuń
      3. Czyli za często pijesz - sam ostatnio chyba gdzieś pisałeś, że żeby odpowiednio docenić piwko, to nie można się nim raczyć na co dzień :] (i coś w tym jest, bo po pół roku przerwy (od lagerów w ogóle) nawet Tyskie czy Żywiec nie smakuje tak źle ;) ) Ja pijam ją rzadko, bo przede wszystkim w ogóle rzadko piję tego typu piwa; poza tym piwa na co dzień, sama, nie pijam, raczej jak gdzieś wychodzę, a w knajpach albo nie ma takich dobrych rzeczy, albo jak już są, to jest taki wybór, że raczej mam ochotę wypróbować inne. Więc mi dalej Perełka smakuje :)

        Usuń
    3. smaczne piwo, calkiem dobre, ale na pewno nie idealne. przede wszystkim strasznie slabe, bardzo delikatne w smaku i oczywiscie obecna cena zbyt wygorowana. maxymalna ocena to przesada. jak dla mnie 7/10

      OdpowiedzUsuń
    4. Bardzo dobre, gorzkie piwo. Wzór piwa i ma "najwięcej piwa w piwie".

      OdpowiedzUsuń