wtorek, 12 kwietnia 2011

Obolon Premium

Doszedłem dzisiaj do wniosku, że w sumie to mógłbym się przenieść na Ukrainę. Przynajmniej jeśli chodzi o aspekt piwny. Ichniejsze piwa w porównaniu do naszych smakują. Każde z tych co do tej pory spróbowałem odróżniało się nieznacznie od innych i większość była naprawdę niezła.

Dzisiaj na spróbowanie - Obolon Premium!

(Niestety, ale etykieta butelki kiepsko przetrwała podróż przez granicę...)

Fakty:

  • Piwo z browaru Obolon we Lwowie
  • 5% alkoholu, 12% ekstraktu
  • Sugerowana cena detaliczna w Polsce - 4.39 zł
  • W składzie znajdziemy m.in. ryż i wodę artezyjską, wydobywaną z jurajskiego poziomu

    Zanim przejdę do opisu samego piwka - kilka słów o browarze, bo jeszcze nie miałem okazji o nim wspomnieć.

    Browar Obolon powstał w 1974 roku z myślą o letnich Igrzyskach Olimpijskich w Moskwie, które odbywały się 6 lat później (to właśnie te IO, które zasłynęły z gestu Kozakiewicza). Miejsce na budynek wybierała specjalnie dobrana grupa z Czech, a głównym czynnikiem na który zwrócili uwagę był szeroki dostęp do krystalicznie czystej, źródlanej wody. Nazwa Obolon została nadana w 1986 roku po jednej z dzielnic Kijowa.
    Po tym, jak Ukraina uzyskała niepodległość w 1991 roku, Obolon stał się pierwszą ukraińską korporacją, eksportującą napoje do Europy i Stanów Zjednoczonych. Wkrótce potem ich nazwa stała się rozpoznawalna na całym świecie jako nazwa tradycyjnego, ukraińskiego piwa.

    Z zewnątrz:

    Zielona butelka NRW(bezzwrotna z logiem producenta) ze złotą etykietą prezentuje się ładnie. Całość zamknięta tradycyjnym Obolońskim kapslem (który niekoniecznie wpasowuje się w gamę kolorystyczną butelki, ale trudno oczekiwać, żeby specjalnie tworzyli inne kapsle). Na tylnej etykiecie straszny chaos. Potwornie dużo literek, cyferek, napisanych tak małą czcionką, że trzeba się namęczyć, żeby je przeczytać. Niestety, nawet liczne medale wyrysowane po obu stronach butelki są nieczytelne.
    Brakuje najważniejszej informacji - daty przydatności do spożycia. Na etykiecie znajdziemy tylko datę produkcji...

    Od środka:

    Pierwszy łyk piwa okazuje się być kwaskowaty. Zacząłem żałować, że nie znalazłem daty ważności, ale nie poddałem się :), co jak później się okazało było dobrą decyzją, bo szukając informacji o tym piwku dowiedziałem się, że wiele ludzi ma podobne odczucia. Kwaśny smak mija już po kilku łykach i zostaje zastąpiony przez wyraźną goryczkę, której tak bardzo mi brakuje w większości polskich produktów. Gorzkawy smak pozostaje nawet do ostatniego, dość wygazowanego łyku.

    Z zapachu bardzo delikatne. Niby pachnie trochę chmielem, ale dla mnie to za mało. Za to mile zaskoczyła mnie piana. Spodziewałem się, że podobnie jak na innych ukraińskich piwerkach szybko opadnie. Ona jednak została ze mną aż do 1/3 kufla. Podobnie sprawa ma się z gazem. Zauważyłem, że w wielu ukraińskich browarkach występuje przesyt CO2. Objawia się to tym, że zaraz po otwarciu piwko syczy jak Pepsi. Identycznie zachowuje się również po przelaniu do szklanki, czyli bardzo się pieni, a po chwili jest już spokojne jak miasteczko studenckie po juwenaliowej nocy. W Obolonie Premium gaz utrzymuje się aż do końca piwka, chociaż z czasem jest go naturalnie coraz mniej.

    Podsumowanie:

    Obolon Premium mile mnie zaskoczył. Po pierwszym łyku, który do najlepszych nie należał całkowicie zmienił swój charakter. Do tej pory nie wiedziałem, że jest możliwe, żeby początek piwa smakował inaczej niż jego koniec (może poza piwem rezanym, o którym napiszę w jednej z wakacyjnych notek). Generalnie na minus zasługuje tylko początkowy kwasek, nieczytelna etykieta i cukier w składzie. Siedem kufelków.


    P.S. Serdecznie polecam króciutki artykuł o realiach, panujących na co dzień na Ukrainie. Znajdziedzie go tutaj. Pomimo, że jest z 2004 roku - uwierzcie mi, że niewiele się zmieniło :)
  • 6 komentarzy:

    1. Obolon dobre piwa robi. Premium dobry, ale Magnat i Soborne lepsze (szczególnie ten pierwszy!) jeśli chodzi o jasne piwka, bo jeszcze pszeniczniaki mają do zaproponowania :).
      Niektórzy mówią, że Premium smakuje inaczej w Polsce (=kupiony w Polsce) i na Ukrainie - jesteś w stanie potwierdzić? Czy może chodzi o ten specyficzny, ukraiński mikroklimat :D

      OdpowiedzUsuń
    2. Witaj!
      Jak tylko będę miał okazję to kupię Premium-a w Polsce i postaram się opisać wrażenia :)

      Na sucho to mogę jedynie powiedzieć, że wydaje mi się, że ukraińskie piwa mają na tyle tego swojego "mikroklimatu", że pewnie ten kupiony w Polsce będzie smakował bardziej "płasko".

      Pozdrawiam!

      OdpowiedzUsuń
    3. z tego co udało mi się porównać, to Obolon Magnat, Premium, Switłe i Pszeniczne nie różnią się smakiem niezależnie czy kupione w Polsce czy na Ukrainie. chociaż oczywiście doznania inne, tak jak kebab w Turcji nie będzie smakował tak samo jak najlepszy w Polsce ;))

      OdpowiedzUsuń
    4. Premiuma jeszcze nie piłem, ale zacheciłeś mnie swoją recką :) Osobiście piłem z jasnych tylko Magnata i wypadł w moim guście rewelacyjnie. W moim markecie pobliskim jeszcze jest Białe - też smaczne :) Ogólnie jestem naprawdę pozytywnie zaskoczony jak DOBRE piwa robi nasz wschodni sąsiad.

      OdpowiedzUsuń
    5. 10/10. Kto nie pił ten trąba!

      OdpowiedzUsuń
    6. A ja się nie zgadzam z autorem! Piwko jest bardzo fajne właśnie od PIERWSZEGO łyka. Możliwe, że ukraińskie jest czymś takim naznaczone :P ja pije tylko te co u nas w sklepach jest. Pierwszy łyk to przyjemne uderzenie goryczki. Nie znam piwa, które tak jak to miałoby taką goryczkę. Nie tak mocne jak pilsner urquell ale wciaż nie można powiedzieć, że go się nie wyczuje tego smaku. Dla mnie jest świetne. Cieszy również, że nie ma problemów ze znalezieniem go w większości marketów. Aż nie chce się wierzyć, że to koncerniak! w dodatku ukraiński! Czapki z głów!

      OdpowiedzUsuń