niedziela, 10 kwietnia 2011

Magnus z browaru Jagiełło

W ramach odpoczynku od piwerek ukraińskich (których mam jeszcze całą szafkę) postanowiłem postawić na coś polskiego i zakupiłem sobie Magnusa z browaru Jagiełło. Pijąc to piwko ma się świadomość Polskości tego wyrobu. Dlaczego?
Browar Jagiełło jest jednym z nielicznych minibrowarów na terenie naszego kraju. Ostatnio w GW pojawił się artykuł, opisujący właśnie takie miejsca. Okazuje się, że w Polsce funkcjonuje około 10 minibrowarów, podczas gdy w Niemczego jest ich kilkaset i piwa z nich pochodzące to 20% sprzedaży całości złotego trunku za naszą zachodnią granicą. U nas musimy się na razie zadowolić browarem Amber, Kormoran, Jagiełło, czy chociażby CK Browar w Krakowie (o którym będzie innym razem). Pocieszającą wiadomością jest to, że badania wykazują, że Polacy coraz częściej mają dość piw, których fermentacja jest w sposób sztuczny przyspieszana i coraz częściej sięgają po produkty mniejszych browarów, licząc się z tym, że takie piwka niestety muszą być nieco droższe. W efekcie już w przyszłym roku mają w Polsce powstać kolejne 3 minibrowary (między innymi w Szymbarku), a to na pewno jest krok w dobrą stronę!

Wróćmy do naszego dzisiejszego bohatera. Przygotowując się do tego postu miałem już ułożone w głowie kilka analogii i tytułów. Wszystko z racji tego, że Magnus występuje w tzw. "bączkach", czyli pękatych 330ml-owych buteleczkach. Biorąc pod uwagę niedawne zakończenie kariery przez naszego Adasia, który raczej do postawnych mężów nie należał, nasuwały mi się jednoznaczne analogie. Postanowiłem jednak z nich zrezygnować już po pierwszym łyku Magnusa. Okazuje się, że w smaku jest bardzo, ale to bardzo podobny do Ciechana Maciejowego, którego opisałem tutaj.

Zacznijmy jednak od poczatku:

Fakty:

  • Minibrowar Jagiełło spod Chełma
  • Występuje w "bączkach"
  • 6.0% alkoholu, 14.2% ekstraktu
  • Nagroda Piwo Roku 2008, przyznana przez Bractwo Piwne

    Sam browar został założony w 1993 roku na terenie dawnego PGR-u. Początkowo jego produkcja sięgała 6000 hektolitrów rocznie. Specjalizuje się w produkcji piwa, wykorzystując naturalne metody warzelnicze (co mi się baaardzo podoba!). Posiada certyfikat Ekogwarancja Polskiego Towarzystwa Rolnictwa Ekologicznego. Od samego początku kładł duży nacisk na rozwój technologiczny, mający na celu zwiększenie asortymentu sprzedawanych piw, wyjście poza regionalnych odbiorców, a przede wszystkim zwiększenie mocy produkcyjnej. W efekcie w 2006 roku jako jedyny browar w Polsce rozpoczął produkcję pierwszego w pełni ekologicznego piwa. W 2010 roku odnotował zwiększenie sprzedaży o całe 60%!

    Z zewnątrz:

    Wygląd butelki to chyba największy mankament Magnusa. Co prawda, wydaje mi się, że wynika to z tego, że większe nakłady finansowe kładzie się na rozwój i na ekologiczność piwa, ale nie sposób nie wspomnieć o braku jakiejkolwiek informacji o składzie pitego piwka. Na butelce znajdziemy tylko informacje o tym, że jest produkowane z pięciu różnych gatunków słodu i zawiera słód jęczmienny. Na stronie internetowej, która jest podana na etykiecie, również nie znajdziemy wiele więcej szczegółów. Dowiemy się tam natomiast o medalach i wyróżnieniach, jakie zostały zdobyte przez browar (na etykiecie znajdują się trzy medale, ale nawet z moim całkiem niezłym wzrokiem nie byłem w stanie ich rozczytać), ale już sama wikipedia dostarczy nam "świeższe" informacje.
    Jednolity czarny kapsel też raczej trzeba zaliczyć jako minus...

    Od środka:

    Od samego otwarcia kapsla piwo ma "ciemny zapach" z domieszką czegoś ziemno-korzennego (nie wiem jak inaczej to opisać :) ). Nawet nie przelewając go do kufla, jesteśmy pewni, że będzie słodko.
    Utwierdza się to przy każdym łyku - po ustach rozchodzi się bardzo słodki smak. Plusem jednak jest to, że ten smak nie męczy. Po połowie Ciechana Maciejowego miałem go dość, a tutaj z ochotą przystępuję do kolejnego łyku (chociaż fanem ciemnego piwa nie jestem). Piana, podobnie jak sam trunek jest ciemna, co wskazuje na faktyczną 'naturalność' tego piwa.

    Podsumowanie:

    Magnus z browaru Jagiełło jest bardzo podobny do Ciechana Maciejowego. Z rzeczy, które go odróżniają na plus to na pewno ciekawy zapach i bardzo interesujący, a wręcz intrygujący smak, warty polecenia szczególnie osobom, które preferują słodkość ciemnego piwa. W kategorii piw, których szukam, pisząc tego bloga wypada na 5 "kufelków", ale w kategorii piw, z których się cieszę, że je spróbowałem dostaje 8. W rezultacie - mocna 6!


    Ale jest jeszcze coś! Piszę tego bloga w jeszcze jednym celu, poza tym, żeby znaleźć ten "mój" smak. Chodzi mi o to, żeby moi Czytelnicy coraz chętniej wychodzili poza utarte ramy piw z dużych korporacji. Warto czasem spróbować czegoś, co nie ma sztucznie wtłaczanego dwutlenku węgla, pomimo tego, że kosztuje nieco więcej niż Żubr, czy Harnaś. Stąd, promując polskie minibrowary, do jakich zalicza się Jagiełło - Magnus dostaje moją rekomendację!
  • 4 komentarze:

    1. "Warto czasem spróbować czegoś, co nie ma sztucznie wtłaczanego dwutlenku węgla, pomimo tego, że kosztuje nieco więcej niż Żubr, czy Harnaś." - i to pisze Marian, który nigdy w knajpie niczego innego nie kupuje i nie chce chodzić nigdzie indziej niż do "Nawojki", bo tam piwo tanie :P Ja wiem, że ta różnica w cenie jest większa w knajpach niż w sklepach, ale według mnie takie nietypowe piwa właśnie najlepiej smakują pite w fajnej knajpce, przy dobrej muzyce i w dobym towarzystwie. I wybór jest większy niż w sklepach. A często też mają lane - za każdym razem coś innego, więc za każdym razem można spróbować czegoś nowego, a nie tak drogiego.
      Pozdrawiam znad puszki bejgijskiego Hoegaarden ;)

      OdpowiedzUsuń
    2. Karolino z ust mi to wyjelas, ten cytat to zaprzeczenie istoty Mariana :D

      OdpowiedzUsuń
    3. No no! Wy mi tu negatywnej reklamy Nawojki nie róbcie! Toż to jednoznacznie najlepsza knajpa w Krakowie :)

      A tak na serio, to w odpowiedzi na Twoje bluźnierstwa Karolinko - ja nie mam nic przeciwko pójścia do knajpy, gdzie wypiję jakieś 'inne' piwko. Nawet niech kosztuje tą ósemkę. Ale 'pójście na jedno piwko', a 'pójście na piwko' to jest różnica. Płacić po 8 złotych za każde z 6 wypitych piw to już więcej niż po 4.50 :)

      Inna sprawa - wiem, że na św. Tomasza jest knajpka House of Beer, gdzie jest codziennie inne piwo za 5zł. Ale samemu to mi się tam średnio chce jeździć. Chociaż może następne PPP zaproponuję właśnie tam :)

      OdpowiedzUsuń
    4. A ja pamiętam jak za dawnych czasów piwo z browaru jagiełło kosztowało 1.5 zł i były to największe siki jakie piłem, potem zmienili strategię i kiedy jakiś rok temu spróbowałem magnusa to strasznie się zdziwiłem, że to piwo z tego samego browaru.

      OdpowiedzUsuń