Co Wam się kojarzy z niemieckim piwem? Dla mnie jest to bezapelacyjnie Oktoberfest, więc może o nim słów kilka...
Oktoberfest to jak sama nazwa wskazuje Święto Październikowe. I faktycznie na początku odbywał się w 10 miesiącu roku. Z czasem jednak, z niezrozumiałych dla mnie względów pogodowych (przecież piwko jest dobre na każdą pogodę!) zostało przeniesione na przełom września i października. Ktoś mógłby zapytać, dlaczego festyn, na którym co roku sprzedaje się około 5 milionów litrów piwa(!) nie odbywa się, w którymś z cieplejszych miesiąców, kiedy ochota na browarek jest większa. Wynika to z Bawarskiego Prawa Czystości, które zezwalało na warzenie piwa od 29 września do 23 kwietnia. Nie chcąc zaczynać sezonu browarniczego z zapchanymi magazynami - początkowo Niemcy, a potem cały świat upijał się browarkami z zeszłego sezonu (ciekawe jak było z ich przydatnością do spożycia?).
Pierwszy Oktoberfest datuje się na 1810 rok, jednak sprzedaż złotego trunku rozpoczęto dopiero 70 lat później. Wedle początkowych tradycji, na festynie są sprzedawane tylko piwa, warzone według wspomnianego Prawa Czystości.
Z ciekawostek:
Może przejdźmy do samego piwka...
Fakty:
Z zewnątrz:
Jak już wyżej wspomniałem - Beck's jest zamykany w normalną, zieloną butelkę. Na ładnym srebrnym kapslu znajdziemy nazwę piwka i logo browaru, które pojawia się również na każdej z etykiet oraz na rzucającym się pozytywnie w oczy sreberku na szyjce butelki. Logiem jest klucz, będący nieco futurystycznym, lustrzanym odbiciem herbu niemieckiego miasta Brema, skąd Beck's pochodzi.Na przedniej etykiecie jest jeszcze jedna śmiesznostka - 2 srebrne medale, namalowane na srebrnym tle w taki sposób, że aby je odczytać, trzeba się namanewrować butelką pod światło. Wyróżnienia zostały przyznane w 1874 roku w Bremie i w 1876 roku w Filadelfii. Najprawdopodobniej od tamtego czasu - piwko nie zdobyło żadnego znaczącego tytułu (w sumie się nie dziwię...).
Od środka:
Zaraz po otwarciu, z butelki uniósł się miły, charakterystyczny dla "Czystych" piw chmielowy zapach, jednak po przelaniu do kufla zniknął całkowicie. Podobnie piana - z początku przyjemna, biała, dość gęsta, już po minucie była niezauważalna. Gaz? To samo - po chwili uciekł. Kolor w najlepszym wypadku przypomina rozcieńczane, lane piwo w jednej z krakowskich knajp. Trochę się tym wszystkim czuję oszukany. Bo niby jednak piję piwo, ale z piwem to ma niewiele wspólnego. Może chociaż smak będzie dobry?Niestety - tutaj też klapa. Pomimo przyjemnego chłodu, rozchodzącego się po ustach i początkowo miłej, delikatnej goryczki, już po kilku łykach Beck's staje się wodnisty, obojętny, kompletnie nie zapadający w pamięć.